poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 21.

...Ona opowiedziała mi o tym jak całują chłopaki, nieźle się dziewczyna podnieciła. Była totalnie pojarana.

- Amy, musiało ci się nieźle podobać skoro tak się teraz podniecasz.
- No i to jak! To jak? Będziemy chyba zaraz kończyć to "spotkanie", c'nie?
- Raczej tak.- Siedzieliśmy wszyscy na kanapie i oglądaliśmy jakiś serial dużo rozmawiając przy tym, tak o wszystkim i o niczym. Serial nam się już nudził po jakimś czasie więc wyłączyliśmy telewizor. Uhuhuhu, zasiedzieliśmy się. Było już późno więc wszyscy zaczęli się powoli zbierać.

- Oo, już późno. Trzeba iść do domu. - Krzyknęła Amy.
- Faktycznie.- Odpowiedział Ryan. Mogę cię Amy podwieść do domu, jeśli chcesz.
- Okey, z miłą chęcią.

Alex:

Wszyscy się ubrali i pożegnałam się z nimi.

- Ej, a ty Justin nie idziesz?- Zapytał się Chaz.
- Zaraz idę, jeszcze chwilę zostanę.
- Okey?... Nie wiem co knujesz, no ale dobra. No to miłej zabawy. Narka.
- Narka, paa. - Odpowiedziłam z irytacją w głosie.Wszyscy wyszli a ja poszłam do kuchni i usiadłam na blacie, nie zwracając nawet uwagi na Justina.
- A tobie co się znów stało?- Zapytał, wchodząc za mną.
- A to ty ten... no... czemu zostałeś?
- Mam sobie pójść?
- Nie! Tylko się pytam.
- Wiedziałem po prostu jak będzie teraz, jak wszyscy pójdą. Zapewne beczałabyś i użalał nad sobą.
- Pewnie masz rację, a ty chcesz mnie pocieszyć?
- Hmm... możliwe. Mogę się dosiąść?
- Jasne. Na blacie zawsze spoko.- Justin siadł koło mnie i porozmawiał ze mną i mnie pocieszył. Mogłabym tak siedzieć z nim całymi dniami i nocami. Justin ma uczucia, niemożliwe.
- Ehm... Musze już iść.
- A może zostań jeszcze, hmm?
- Alex, muszę już jechać
- Przyznam ci się że to było bardzo miłe z twojej strony że posiedziałeś ze mną i pogadałeś, dziękuję. 
- Nic wielkiego, potrzebowałaś tego i tyle.
- Szkoda że musisz już iść.
- Możemy jeszcze na dworze chwilę posiedzieć, ale to dosłownie moment.
- Okey.- Wyszliśmy na zewnątrz i usiedliśmy na schodach. Wpatrywaliśmy się w niebo i rozmawialiśmy.
- Ej, widzę że ci zimno.
- Nie nie, ciepło mi jest.
- Alex, nie kłam. Przecież widzę. Masz moją bluzę.
- Ale nie trzeba, naprawdę.
- Trzęsiesz się jak galareta, weź nałóż.
- Dobrze, okey.- Pogrzebałam w kieszeniach bluzy i wyciągłam białego iphona.
- Oo! Widzę że mamy takie same telefony. Niczym się nie różnią.
- No, faktycznie.- Siedzieliśmy jeszcze 15 minut. Zorientowałem się że naprawdę jest późno.- Jezu! Ja już muszę spadać, zasiedziałem się. 
- Dziękuje za bluzę.
- Nie ściągaj, zostaw sobie. Daj mi tylko telefon.
- Proszę mam nadzieje że to twój, heh. Po raz któryś "dziękuje" za dużo dla mnie robisz.
- Nic wielkiego nie robię. To na razie.- Na pożegnanie dałem Alex buziaka w policzek.

Alex:

To było na prawdę słodkie ze strony Justina.Mam nadzieję że to się jeszcze powtórzy, bo było bardzo miło. Na dworze było bardzo zimno, bez chwili zastanowienia wbiegłam do środka. Weszłam do domu i posprzątałam z grubsza śmieci z salonu. Byłam strasznie znużona więc przebrałam się tylko w piżamę i poszłam do łóżka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest rozdział po długiej przerwie. Proszę bardzo i dziękuje za pozytywne komentarze :) CZYTASZ= MILE WIDZIANY KOMENTARZ
Alex 



wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 20.

- No co?!
- No tylko mi się tu nie schlejcie, bo po alkoholu wszystko może odwalić. Może powiesz że jestem przewrażliwiona, ale po całych tych ostatnich akcjach, we wszystkim jestem ostrożna, nawet przy takim zwykłym spotkaniu.
- Okey okey, spokojnie. 
- Chodźmy do salonu. - Wyszliśmy z kuchni i poszliśmy do reszty ekipy. Siedliśmy wszyscy na kanapie i zaczęliśmy się trochę poznawać. Amy wymieniła się imionami z chłopakami i tak coś z nimi bajdurzyła przez 15 minut, blablabla. Nawet za bardzo nie słuchałam. Postanowiłam że może zacznę jakiś temat dla nas wszystkich. 

- Hmm, za niedługo do szkoły znowu.
- Alex, nawet mi nie mów. Nie mogę patrzeć i słuchać tego słowa "szkoła". To jest jak jakaś tortura.- Powiedziała wkurzona Amy. 
- Haha, zacznie się to wstawanie wczas rano.
- To jest chyba najgorsze. A wy chłopaki, pewnie będziecie sobie odpoczywać, bo raczej do szkoły nie chodzicie, co nie? 
- Ymm, halo, my rocznikowo mamy 19 lat, jeszcze jeden rok do szkoły i koniec. - Wyrwał się Chaz.
- Hahaha, chłopaczki jeszcze się uczą, nonono, proszę bardzo.
- Okey, skończmy temat o szkole. Weźmy coś zjedzmy. Chodźcie do stołu.- Siedliśmy wszyscy przy stole i wszamaliśmy coś. Bardzo dobrze bawiliśmy się i dogadywaliśmy, siedzieliśmy dobre 2 godziny. Na zegarku była 22:00. Nagle Chaz wyrwał się z pytaniem.

- Może w coś pogramy? Hmm?
- Konkretnie?- Wtrąciła się Amy.
- Co powiecie na butelkę?
- Może być- Amy jako pierwsza wyleciała z odpowiedzią, pewnie chciała się już lizać z Chazem.

Alex:

Pomaszerowaliśmy do salonu i siedliśmy w kręgu na dywanie. Ja nie chciałam grać w butelkę, bo nie całowałam się, że tak to ujmę, "Tak dokładnie". Nigdy nie miałam chłopaka, nie mam i nie zanosi się na to że będę go mieć. Słabo znam team Justina, więc tak dziwnie by było się z nimi mlaskać. Ugh... nie jestem za tym żeby grać, no ale jak chcą no to nie zabronię im. Trudno, raz się żyję.

- To kto zaczyna?- Krzyknęła Amy.
- Weź ty pierwsza zakręć. - Zgodziłam się i kazałam jej zakręcić. Dam dara dam... wypadło na Ryana.
- Uuu, całujcie się! - Krzyknął Chaz. Amy rozpłynęła się w ustach Ryana, tkwiła w nich chyba z pięć minut. Później chłopaki losowali i wypadało ciągle na Amy, uff dzięki Bogu mnie omija. Po 20 minutach, w końcu kazali mi zakręcić, ajć, ten moment kiedyś musiał nastąpić. Mus to mus, zakręciłam. Wypadło na Chaza, OMGAAAH. Na dodatek Amy będzie zazdrosna bo wszyscy się jej podobają. Coś mi pikło w głowie, żebym to przemyślała i nie całowała się. Gdy Chaz podchodził do mnie, powiedziałam:

- Przepraszam na moment, zaraz przyjdę. - Pobiegłam do łazienki żeby to przeanalizować. zamknęłam drzwi, nie na klucz i usiadłam na podłodze. Zaczęłam sama mówić do siebie na opamiętanie. "Dziewczyno, ty go znasz nie całe dwa dni, nie całuj od tak. Poczekaj, poznaj go bardziej." Przerażał mnie też fakt że nie umiem się za bardzo całować, nie chciałabym się zbłaźnić. Dobrze zrobiłam że się powstrzymałam. Jestem teraz ostrożna w każdych sytuacjach, wiadomo przez co. Słyszałam jak ktoś zmierza w stronę drzwi i zaczyna pukać.

- Mogę wejść? To ja.
- Ja, czyli kto...
- Justin, wpuść mnie Alex.
- Otwarte, wchodź.
- Czemu uciekłaś? Co się stało?
- Tobie mam się spowiadać z takich rzeczy? 
- Tak mi. Mów!- Podniósł głos.
- Nie podnoś na mnie głosu, nie lubię tego i boję się. Nie wierze że tobie to opowiadam.  Ehm... no bo ja. Ej, a czekaj czekaj, przecież ty stałeś obok i nie grałeś, to nir fair, dlaczego?- Powiedziałam z irytacją w głosie.
- Hola hola co zmieniasz temat. Nie grałem bo nie przepadam za takimi zabawami. 
- Aha, fajnie, miło, naprawdę -,- ...
- Wracajmy do twojej sprawy.
-  Bez owijania w bawełnę, znam Chaza tylko nie całe dwa dni, nie wiem jaki jest i dziwnie mi tak obcego całować, no a jeszcze biorę ten fakt pod uwagę że ja "tak dokładnie" nie potrafię się całować, nigdy tego nie robiłam, ciężko mi o tym rozmawiać.
- To ty nie miałaś chłopaka? 
- Ehm... niestety nie. Nigdy go nie miałam, nie mam i nie zapowiada się żebym go miała.  
- Taka ładna dziewczyna jak ty, nie miała chłopaka? Niemożliwe.
- Hahaha, to był żart?
- Nie, to nie był żart. Co do tej sprawy z Chazem, rozumiem cię, nie znasz go i dziwnie ci go od tak całować, na pewno się domyślił. 
- Ja mam nadzieję.
- Teraz uśmiechnij się, daj mi dłoń i chodźmy do nich.
- Okey, ale po co za rękę?
- Żebyś się już uspokoiła, bo się trzęsiesz jeszcze. 
- Dziękuje ci, jesteś kochany.
- Wiem, nie słodź mi tu bo nic wielkiego nie zrobiłem.
- Jakoś mi pomogłeś, dużo zrobiłeś.
- Dobra, chodźmy już, bo się rozmyślę i cię zostawię.
- Już idę, spokojnie. Za szybko się denerwujesz, mógłbyś mnie uderzyć za kilka minut, bobyś pewnie nie wytrzymał ze mną.   
- Chyba wiesz, czym się zajmuję i dlaczego tak jest. Serio, chodźmy już, bo zejdą się tu zaraz.
- Okey. - Złapałam Justina za rękę i wyszłam z nim z łazienki. Wszyscy oczywiście, patrzyli się na nas i coś jakby dziwnego podejrzewali. Wszystko wyjaśniłam Chazowi i zrozumiał mnie bez problemu. Skończyliśmy grę w butelkę, chłopaki otworzyli sobie po piwku i siedli na kanapie. Ja musiałam wszystko wyjaśnić Amy, zrozumiała mnie bez problemu. Ona opowiedziała mi o tym jak całują chłopaki, nieźle się dziewczyna podnieciła. 

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 19.

Alex:

Poszliśmy do mojej sypialni i usiedliśmy na łóżku. 

- Justin, chcę żebyś my już wszystko sobie wyjaśnili. 
- Nie przepadam za takimi rozmowami, ale w porządku.
- Więc tak. Ja nie chcę wiedzieć co tam na dole się działo bo się domyślam i mam nadzieję że nie został tam trup. Nie chcę o tym rozmawiać bo mam już tego dosyć. Po prostu żyjmy jak by tego nie było. Wiem że dziwnie do tej sprawy podeszłam bo o mało co nie zemdlała, ale chcę żyć dalej i tak jak by tego nie było, zrozum mnie.
- Rozumiem cię. Obiecuję ci że taki incydent już nigdy się nie powtórzy. Na razie to już spokój będzie, bo wszyscy którzy musieli być są zabici. Nic ci już nie grozi.
- Ja mam nadzieję że to się już nigdy nie powtórzy. Jeśli masz jakąś tajemnicę przede mną to mi to powiedz, nie bój się.
- W sumie to już chyba wszystko powiedziałem.
- Wiesz że za niedługo kończą się wakacje i jak już ci mówiłam idę do szkoły. Chyba nie mam się czego obawiać, że mnie mogą porwać lub zabić. Hmm? 
- Alex! Już ci powiedziałem że nic ci się nie stanie. Będę cię chronił dla bezpieczeństwa, bo to przeze mnie miałaś kłopoty.
- Dobrze, wierzę ci.
- Tylko teraz jakoś dziwnie się czuje w domu. Źle mi będzie mieszkać przez ten incydent. Nocami będę się bała że ktoś mnie napadnie i będzie chciał zabić. Jeszcze najgorsze jest to w tym, że ciotka o niczym nie wie.- Powiedziałam popłakiwając przy tym.
- Ej, Alex nie płacz. Twoja ciotka nie musi się o niczym dowiedzieć. Skoro się boisz sama mieszkać to wiesz... ja mogę z tobą jakiś czas zamieszkać.
- Masz rację, ciotce nic nie powiem. Myślę że razem nie powinniśmy mieszkać bo za często byśmy się kłócili i musimy jeszcze bardziej się poznać.
- Jak wolisz, ja na nic nie naciskam. 
- Mam pomysł. Żeby się odstresować zaproszę Amy do mnie na noc i pogadamy sonie poplotkujemy, no i nie będę sama. No wiesz... jak chcesz to przyjść i możesz posiedzieć z nami.
- Raczej nie. Bo co ja będę z wami robił. Dwie dziewczyny i jeden chłopak. Nudy...
- Justin, proszę cię. Wiesz jak to zabrzmiało? Mam skojarzenia
- Ej, ty zboczuchu.
- Hahaha, bardzo śmieszne. Ale możesz przyjść z kumplami. Posiedzimy, poznamy się bliżej, może coś pooglądamy. Może Amy kogoś poderwie.
- Hmm... W sumie czemu nie. Chłopaki się nudzą ja też jak na razie, to wpadniemy.
- Tylko sobie nie myślcie że to jakaś imprezka, to zwykłe spotkanie.
- Okey okey, rozumiem. To ja już będę spadał, na którą mamy przyjść?
- Ymm, na 19:00. Justin, jeszcze raz dziękuje ci że mnie uratowałeś, gdyby nie ty mogłabym już dawno nie żyć.
- Alex, nie masz za co mi dziękować. To wszystko moja wina. Do 19. Paa
- Ale.. no... Paaa.

Alex:

Już nie miałam ochoty myśleć o tym napadzie. Ugh.. już nie myślę o tym. Na zegarku była 13:00. Zeszłam na dół jeszcze ze strachem w oczach i poszłam zrobić sobie jakąś kanapkę. Później pozmywałam naczynia i poszłam oglądać tv. Siedziałam tak 2 godziny, była już 16:00. Poszłam na górę ukąpać się i przygotować do spotkania. O 17:00 wyszłam z łazienki. Ubrałam ciemne obcisłe jeansy, bluzę szara z napisem SWAG i czarnego fullcapa. Poszłam zrobić lekki makijaż by ukryć niedoskonałości. Była już 18:00, długo się gramoliłam w łazience. Zeszłam na dół przygotować jakieś przekąski. Zrobiłam sałatkę dla mnie i Amy, bo chłopaki to raczej na warzywa nie lecą. Wrzuciłam do miski jakieś chipsy, ciastka i picie. Chłopaki przyniosą sobie piwo, znając ich. My niestety będziemy musiały się obejść smakiem bo nie jesteśmy pełnoletnie, no ale w sumie tak kilka łyków nie zaszkodzi. Tak w ogóle Amy poinformowałam już o spotkaniu jak byłam w łazience. Kumpela przyszła do mnie punktualnie o 19:00. 

- Hejka Amy.
- Hej Alex. Chłopaków jeszcze nie ma? 
- Nie martw się, zaraz będą.

Alex:

Chłopaki spóźnili się 20 minut.
- No w końcu dotarliście. Ugh.. dłużej się nie dał?!- Powiedziałam lekko wkurzona.
- Hej laski! Spokojnie, już się tak nie denerwujcie. 
- Laski? Serio? No chyba nie... Chodźcie do salonu. Szturchnęłam Justina i dałam mu znak żeby poszedł ze mną do kuchni. 
- Ej, co się stało?
- Ja... no...- Nagle ucięło mi język
- No co?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo. Jest ten rozdzialik. Mam nadzieję że fajny :D CZYTASZ= MILE WIDZIANY KOMENTARZ
Alex

czwartek, 8 sierpnia 2013

UWAGA! WAŻNE!

Hej kochani, mam do was kilka spraw.

1. Przepraszam was że co kilka dni dodaje rozdziały, ale są wakacje i nie zawsze mam czas i czasem mam lenia. Dziś na 100% będzie nowy rozdział, postaram się żeby był dłuuuuuugaśny. 
2. Jeśli przeczytaliście rozdział, zostawcie po sobie ślad i skomentujcie go. Chce wiedzieć że nie pisze tego opowiadania tylko dla siebie i chciałabym się dowiedzieć czy ciekawie piszę :) 
3. Bardzo was proszę, polecajcie bloga i udostępniajcie go na facebooku, twitterze, i na swoich blogach. To dla mnie ważne.
4. UWAGA! Tu możecie się skontaktować ze mną w każdej sprawie. Jestem zawsze dostępna i staram się zawsze odpisywać :)


KOCHAM WAS <3
Alex


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 18.

... Porwałam Amy za rękę i wyszłyśmy z budynku. Chciałam pójść do domu, wziąć głęboką kąpiel i poryczeć w łóżku, chciałam te wszystkie emocje wyładować, a jest ich sporo. 

- To co się w końcu stało?- zapytała ledwo wstawiona.
- Amy, ty jak przyjdziesz do domu, to weź szybki prysznic i wskakuj do łóżka, ty ledwo żyjesz. Co do mojej sprawy, to fajnego chłopaka zwołałaś mi do tańca.- Powiedziałam z sarkazmem.
- Cieszę się, dobry w tańcu?
- Babo! Halo! Mówię do ciebie! To był beznadziejny chłopak. Tym chłopakiem był Justin.
- Serio? Hahahaha, ale żem ci wybrała.
- Tsaa, super. Chciałam odpocząć od niego, odstresować się, a tu go na imprezie spotykam i z nim tańczę... lepiej być nie mogło...
- Widać jesteście sobie przeznaczeni, hahaha.
- Hahaha, bardzo śmieszne. Nie denerwuj mnie już. Dobra, spadam w swoją stronę, do jutra.
- Aha, bo to już.. No dobra, paaa.- Powiedziała zmieszana.

Alex:

Wzięłam 1,5 godzinną kąpiel i poszłam spać. Nie miałam siły na nic. Wstałam o 11:00 i poszłam pod prysznic. Wyszłam po 10 minutach i zeszłam zrobić sobie śniadanie. Zjadłam najprostsze śniadanie, czyli, płatki z mlekiem. A może napiszę do Amy, jak tam po imprezie, tylko gdzie jest telefon, pytanie za 100 punktów. Chyba zostawiłam go w łazience na półce jak brałam prysznic. Pohasałam do łazienki i sięgnęłam na półkę po telefon. Nagle, usłyszałam straszny huk na dole. Strasznie się przestraszyłam, nogi ugięły mi się w kolanach, a serce zaczęło mi szybciej bić. Znów padł kolejny huk, zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam płakać, bo nie wiedziałam co się dzieje na dole. Trzęsłam się niesamowicie, w tym momencie myślałam tylko żeby tu ten ktoś tu nie przyszedł. Bez chwili zastanowienia wzięłam telefon i zadzwoniłam do Justina, nie obchodziło mnie to że jego proszę o pomoc, miałam tylko jego by mnie uratował. 

- Alex?- Powiedział lekko zdziwiony.
- Justin! Przyjedź do mnie! Ktoś jest u mnie w domu i chodzi na dole, zamknęłam się w łazience i strasznie się boje, ratuj mnie!- Powiedziałam płacząc.
- Że co?! Już tam jadę, tylko nie wychodź z łazienki.
- Dobrze, tylko szybko, błagam!

Alex:

Jezu, nie wiedziała jak się opanować. Słyszałam jak na dole ktoś coś ciągle niszczył i rozwalał. Zaraz po tym usłyszałam strzał z pistoletu, Boże kochany! Co tam się stało?! Usłyszałam jak ktoś szybko biegnie po schodach na górę i zmierza w stronę drzwi w których jestem. Serce biło mi jak oszalałe, czułam że mogę zemdleć.Ktoś zapukał do drzwi.

- Alex, jesteś tam?
- Jus.. Justin? To ty?- Wyjąkałam przestraszona jak bym zobaczyła ducha.
- Tak to ja. Wpuść mnie.

Alex:

Otworzyłam drzwi i rzuciłam się Justinowi na ramiona. Zaczęła go przytulać z całej siły i płakałam na jego ramieniu.

- Justin, dziękuje ci, gdyby nie ty to bym mogła już nie żyć. No i przepraszam cię że wydarłam się wtedy tak na ciebie. Dziękuję ci i przepraszam cię.- Jeszcze bardziej zaczęłam płakać. 
- Dobrze, nic się nie stało, już tak nie płacz.- Nie wierzę że to robię.Mam jakieś uczucia, jestem w szoku. Przytuliłem Alex to swojego torsu z całej siły, żeby poczuła się bezpieczna. Chyba się jej to spodobało, bo nie chciała mnie puścić.

Alex:

Mogłabym trwać w jego objęciach bez przerwy, ale musiałam to przerwać.

- Justin, wiesz co się działo ostatniej nocy.
- Tak, nie gadajmy o tym, mówmy jak by tej nocy nie było. Ty chyba też nie chcesz za bardzo tego tematu drążyć.
- Wolałabym żeby go nie było... Musimy wszystko sobie wytłumaczyć i wyjaśnić. A i jeszcze co się stało z tym kimś kogo zabiłeś?
- Chłopaki się wszystkim zajęli, nie ma śladu że ktoś tu był.
- I to tak szybko?
- Tak, tak szybko.
- Mam do ciebie pytanie, bardzo ważne. Chodźmy do mojego pokoju to wszystko sobie wyjaśnimy. 
- Oo! Szybko się już otrzęsłaś.
- Szczerze? Bo ty tu przyszedłeś i poczułam się bezpieczna. A po tym co przeżyłam w fabryce, nie wiem czy będzie coś straszniejszego.
- Chyba że tak.

Alex:

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo. W końcu napisałam, następny postaram się dziś napisać i wstawić. CZYTASZ= MILE WIDZIANY KOMENTARZ
Alex 



czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 17.

...Wzięłam czysty ręcznik, telefon do ręki i weszłam do łazienki. Wyszorowałam się porządnie, umyłam dwa razy włosy, zeszło mi na tym 1,5 godziny. Po wyjściu z prysznica, nabalsamowałam ciało, wysuszyłam włosy i wyprostowałam je. Poszłam do sypialni po moją bordową sukienkę i kilka dodatków. Nałożyłam małe okrągłe czarne kolczyki, czarną bransoletkę i czarną marynarkę. Zrobiłam lekki makijaż i pomalowałam paznokcie na kolor czerwony. Na nogi wsunęłam czarne koturny. O nie! Na śmierć zapomniałam! Miałam powiedzieć Amy o której się umówimy. Wzięłam iphona do ręki i napisałam sms-a do kumpeli.

- Hej. Zapomniałam ci napisać o której się umawiamy. Sorki, zapomniałam na śmierć. To o 18:30 będę pod twoją bramą czekać, okey?
- Nic się nie stało. Okey, będę czekać.

Alex:

Uf, dobrze że mi odpisała, dobrze że się nie obraziła. Była już godzina 18:15, wzięłam czarną torebkę i wyszłamz domu i poszłam w stronę domu Amy. Na miejscu byłam równo o 18:30.

- Hej Amy, gotowa zaszaleć?
- Hej. Ja? Zawsze i wszędzie.
- Hahahaha, no dobrze, to chodźmy. 

Alex: 

Na imprezę dotarłyśmy punktualnie. Jak zobaczyłam dom Sally, to mnie zatkało. Chata była gigantyczna, pomieściła by cały New York. W ogrodzie był gigantyczny basen z czystą jak diament wodą. Na stołach były gigantyczne tony jedzenie i picia. Muzyka była bardzo głośna i ciekawa. Było bardzo dużo osób których nie znam, chłopacy też nie byli brzydcy. Ja z Amy usiadłyśmy na kanapie i gadałyśmy, Nagle podszedł do nas jakiś chłopak i dał nam drinka. Odmówiłyśmy, powiedziałyśmy że jesteśmy jeszcze nie pełnoletnie. 

- Ej, dziewczyny. To jest mały drinczek, tam nie ma alkoholu. Spróbujcie, zasmakuje wam.
- Dobra dobra, spróbujemy. Ale tylko łyka, dacie nam potem spokój?
- Tak, ale będziecie chciały więcej

Alex:

Nie byłyśmy za bardzo do tego przekonane. Ale chciałyśmy zaszaleć. Wzięłyśmy pierwszego łyka. OMG! Jakie pyszne. Nigdy w życiu nie piłyśmy czego lepszego. Chcemy więcej!

- No i jak? Smakowało?
- To jest pysznee! Chcemy więcej!
- Wiedziałem że tak będzie. Chłopaki! Przynieście więcej drinków.

Alex: 

Wypiłyśmy niezliczoną ilość drinków. Nie wiedziałyśmy co się dzieje. Byłyśmy obłąkane. Już nie dałyśmy radę więcej wypić. Leżałyśmy na kanapie, włosy miałyśmy rozczochrane. Wyglądałyśmy jak po kilku godzinnym dobrym seksie. Amy, nie wiem z jakiego powodu, zaczęła się wkurzać. To chyba dlatego że była strasznie najarana. Podeszła do tego mężczyzny co zaproponował nam drinki i zaczęła go szarpać. Koleś nie mógł uderzyć dziewczyny, więc się powstrzymywał. Amy, szarpała go, kopała, biła z całej siły. Wszyscy tylko stali i patrzyli się. Nikt jej nie zatrzymał. Ja nawet nie miałam siły nic powiedzieć. Nagle Amy, zadała mu decydujący cios, przywaliła mu prosto w nos, a on upadł na ziemię, tak, że sobie jeszcze rozciął głowę. Krew lała mu się bez umiaru. Kumpela, jak gdyby nigdy nic siadła spowrotem koło mnie. Kumple wzięli kolesia z podłogi i najprawdopodobniej, pojechali z nim do szpitala. Nikt nie wnikał w zachowanie Amy. Wszyscy zaczęli się jej bać i mało kto do niej już podchodził. 

- Amy, co w ciebie wstąpiło?!- Mówię, ledwo wstawiona.
- A nie wiem, jakoś tak mi się nudziło.- Widać było że nie wiem co gada.
- Oszalałaś, pobiłaś go do krwi. Chodźmy stąd.
- Obiecuję że to już się nie powtórzy. Jeszcze nie, zostańmy chwilę.
- Jak wolisz, jak cię Sally nie wywali z imprezy to będzie dobrze.
- Zwołam tu dla ciebie jakiegoś chłopaka, żebyś się nie nudziła.
- Amy! Weź przestań! Jeszcze tego brakowało.
- Ej! Ty w tej czarnej bluzie pod barem, chodź tu!

Alex:

Ledwo kontaktowałam, bo byłam nieźle opita, a ta mi jeszcze jakiegoś chłopaka zwołuje, ja ją zamorduję. 

- Alex, to wy se pogadajcie, a ja idę powywyijać  tyłkiem na parkiet i może kogoś poderwę. 
- Po tym jak pobiłaś faceta, to nie wiem czy ktoś z tobą zatańczy.
- Już na pewno zapomnieli o tym.
- Taaa, z pewnością. - Koleś stał i patrzył się na mnie.
- Siema.
- Hej, nieźle się upiłaś. Chodź twoja kumpela jest w gorszym stanie. Chcesz zatańczyć?
- Chętnie.- Nie znałam chłopaka, ale poszłam zatańczyć, co tam, raz się żyje. Akurat puścili powolna piosenkę, zaczęliśmy tańczyć przytulanego. Nie widziałam czy chłopaka jest ładny, bo już było ciemno i ledwo kontaktowałam. Tańczyliśmy dobre 10 minut. Gdy muzyka już się skończyła, światło się zapaliło. Zobaczyłam dobrze mi znaną twarz. Nie, to nie mógł być Justin, nie możliwe. Szeptałam pod nosem. Chłopak to jednak usłyszał.

- Tak, to ja. Zgadłaś maleńka.
- To jakiś żart?! Nie, to jest nienormalne. -Nagle się opamiętałam i usiadłam na kanapie. Chciałam od niego odpocząć a tu spotykam się z nim na imprezie i tańczę z nim. Ja się normalnie zabiję. Poszłam po Amy, która gdzieś wywijała na parkiecie. 

- Amy!!! Chodź tu szybko!!!
- Alex? Co się stało?
- Możemy już iść do domu?
- Już? Tak szybko? Co się stało?
- Nie zadawaj tyle pytań. Powiem ci po drodze. Chodź!
- No dobra.

Alex:

Porwałam Amy za rękę i wyszłyśmy z budynku. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo. Dodałam. W końcu! XD CZYTASZ= MILE WIDZIANY KOMENTARZ
Alex

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 16.

...Możemy iść na jakąś imprezkę. Hmmm?
- Chyba masz rację, muszę dać sobie z nim spokój na jakiś czas. A co do imprezki to bardzo dobry pomysł, chętnie gdzieś wyskoczę.
- Wszystko będzie dobrze, już się tak nie przejmuj, imprezka dobrze nam zrobi. Wejdę na Facebooka i zobaczę czy ktoś może organizuję imprezę. 
- Okey. No i dzięki za wszystko.
- Nie ma sprawy... O patrz! Ale nam się trafiło. Imprezka na zawołanie. Pamiętasz tą naszą koleżankę Sally? Przeniosła się do szkoły tu nie daleko.
- Aaa, tak tak, pamiętam.
- Organizuję jakąś huczną imprezę i wstęp jest dla wszystkich, impra odbędzie się jutro o 19:00.
- Super! Nie będziemy musiały czekać z niecierpliwością. Podobno Sally ma wielką chatę i basen w ogrodzie. Nieźle się jej rodzice dorobili.
- Hahaha, szczęściara. Pewnie przyjdzie masa ludzi, jak taka chata. 
- No dokładnie. Będę już spadać do domu a jutro na Facebooku się umówimy o której godzinie pójdziemy. A jeszcze zapomniałam. Co ubierasz?
- Wezmę bordową sukienkę i czarne koturny. 
- To ja też podobnie. Będę spadać bo już późno.
- Odprowadzę cię na dół.
- Okey. 
- Ale masz fajne trampki. 
- Dzięki. Dostałam od ciotki nie dawno. Raz na rok coś dostanę od niej. Muszę zapisać to w kalendarzu.
- Hahahaha, koniecznie.
- To do jutra, paaa.
- Paa, do jutra.

Alex:

Gdy wyszłam od Amy na zegarku była już 22:00. Wow! Zasiedziałam się troszkę. Bałam się iść tak sama przez miasto i to o tej godzinie. Przez całą drogę myślałam tylko o tym że może coś wyskoczyć zza krzaków i mnie porwać lub zabić. Uf, już na szczęście widzę swój dom, jestem blisko. Zaczęłam biegnąć truchtem żeby być jak najszybciej. Chciałam wskoczyć pod prysznic i położyć się spać, o tym właśnie marzyłam. Weszłam do do domu i zamknęłam drzwi na klucz. Pobiegłam do sypialni i odłożyłam telefon na półkę. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Wzięłam 10 minutowy prysznic i poszłam do łóżka. Nie myślałam o tym wcześniej, ale Justina nie ma w domu. Już nie chcę mi się o nim myśleć, idę spać. W momencie zasnęłam i spałam jak zabita.

*** Rano***

Obudziłam się o 8:30. Tradycyjnie poszłam pod prysznic i zrobiłam lekki makijaż by ukryć niedoskonałości. Zeszłam na dół zrobić jakieś śniadanie. Zobaczyłam Justina siedzącego na kanapie w salonie i oglądającego tv. Chciałam już mieć z głowy rozmowę z nim. Podeszłam do niego i zaczęłam nawijać.

- Hej. Nie chcę wiedzieć czemu cię nie było na noc i gdzie byłeś. Chcę ci coś wyjaśnić. Możemy pogadać?
- Yhym.
- Nie wiem czy wiesz, czy nie, ale nie mam rodziców tylko opiekuję się mną ciotka, która odwiedza mnie raz na rok. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym. No i chodzę jeszcze jak każdy dzieciak do szkoły. Przemyślałam to wszystko i myślę że powinniśmy odpocząć od siebie przez kilka dni, tak będzie lepiej dla mnie i dla ciebie. To wszystko za szybko się stało.

- Dobra, może to dobry pomysł. Idę po swoje rzeczy i spadam.
- To tylko kilka dni, potem wszystko będzie po staremu i w porządku, mam nadzieję.

Alex:

Justin wziął swoje rzeczy i wyszedł z domu, ja zrezygnowana poszłam zjeść płatki z mlekiem.
Po śniadaniu, umyłam za sobą miskę i poszłam po laptopa. Weszłam na Twittera i Facebooka. Wszędzie gwizdali o imprezie u Sally. Nie mogłam się już doczekać, może chociaż trochę się odstresuję. Muszę sobie postanowić żeby bawić się jak najlepiej. Ciekawe czy Justin tam będzie, akurat nie chcę go dziś tam spotkać. Siedziałam na laptopie dobre 3 godziny, była już 13:00. Poszłam zrobić sobie zupkę chińską, bo miałam lenia i nie zrobiłam obiadu. Wszamałam wszystko i poszłam pooglądać tv. Oglądałam do godziny 15:00. Poszłam się już zbierać na ipmrę, bo moim tempem trzeba kilka godzin wcześniej. Wzięłam czysty ręcznik, telefon do ręki i weszłam do łazienki. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo. Macie taki rozdzialik, biorę się za następny. CZYTASZ= MILE WIDZIANY KOMENTARZ
Alex